Następne kilka godzin ciągnęło się w nieskończoność, najpierw okropna rozgrzewka w której musiałam brać udział a potem musiałam biegać i podawać piłki tym piłkarzykom jak by sami nie mogli sobie poradzić, bolały mnie wszystkie mięśnie, głowa pulsowała a serce waliło tak jak by chciało się wyrwać, moja kondycja naprawdę była w opłakanym stanie ale odkąd przestałam tańczyć jedyny wysiłek jaki podejmowałam to sprzątanie czy też droga do szkoły i domu, na dodatek musiałam znosić śmiech i dogadywanie piłkarzy którzy mieli nadzwyczaj dobre humory, a zwłaszcza jeden, nazywał się Piszczek o ile dobrze wywnioskowałam z krzyków trenera który ciągle coś do niego mówił , był polakiem przy każdej okazji mówił coś do mnie albo zwyczajnie się śmiał, miałam go serdecznie dosyć tak samo jak Kryspina który zafundował mi to wszystko. W pewnym momencie znudziło mi się rzucanie piłek więc zaczęłam kopać je w stronę boiska, pech chciał że już druga piłka trafiła prosto w głowę Piszczka, teraz to ja miałam okazję się pośmiać, w końcu dostał za swoje. Usłyszałam gwizdek a piłkarze zaczęli schodzić z boiska, upadłam na ziemię, byłam totalnie wyprana z sił, moje oczy zamykały się mimowolnie, nie miałam czasu nawet wypić rano kawy, chciałam w tym momencie znaleźć się w swoim wygodnym łóżku, zasnąć i nie obudzić się dopóki nie będę całkowicie wyspana a ból przestanie istnieć. Jedynym plusem było to że opuścił mnie kac, przynajmniej tak mi się wydawało, nie potrafiłam rozróżnić bólu który powodował kaca a bólu z wyczerpania, obydwa były okropne.
-Wstawaj mala, za 15 minut widzę cię w sali konferencyjnej - usłyszałam głos osoby stojącej nade mną, otworzyłam oczy i zobaczyłam Kryspina.
-Nienawidzę cię - odpowiedziałam ochrypłym głosem, Kryspin nie odpowiedział nic zobaczyłam tylko że odchodząc uśmiechnął się pod nosem co wzbudziło we mnie jeszcze większą złość w stosunku do niego. Ociężale wstałam z ziemi, podeszłam do ławki gdzie stała butelka z wodą, upiłam z niej ogromną ilość wody, zabrałam swoje rzeczy i udałam się do środka szukając jakiejś łazienki gdzie mogłabym się przebrać. Po kilku minutach znalazłam odpowiednie pomieszczenie, weszłam do środka gdzie przebrałam się i poprawiłam makijaż, już miałam wychodzić gdy usłyszałam dźwięk swojego telefonu, dzwoniła Sara, usiadłam na ziemi wciskając zieloną słuchawkę.
- Dziewczyno co się z tobą dzieje ? dzwoniłam tyle razy, myślałam że coś ci się stało. - powiedziała zdenerwowana Sara.
-Spokojnie żyje, chociaż blisko było. Spotkałam rano Kryspina, zabrał mnie na trening piłkarzy, dlatego nie odbierałam, jestem wykończona.- powiedziałam opierając głowę o ścianę.
-Dzisiaj powtórka ?
-Zobaczę co da się zrobić, jak tylko będę coś wiedzieć zadzwonię.- powiedziałam po czym rozłączyłam się.
Wyszłam z łazienki rozglądając się za pomieszczeniem które mogło by być salą konferencyjną, Kryspin dał mi 15 minut więc byłam już lekko spóźniona ale to nie moja wina mógł mi chociaż powiedzieć gdzie to jest, Znalazłam się przed jakimiś drzwiami zza których było słychać głosy postanowiłam więc że sprawdzę czy to aby nie to miejsce do którego miałam przyjść, zapukałam a następnie z ogromną siłą otworzyłam szeroko drzwi, wszystkie spojrzenia zostały skierowane w moją stronę, również Kryspina u którego można było wyczytać złość z twarzy.
-Przepraszam zgubiłam się - spojrzałam na nich przepraszającym wzrokiem i posłałam słodki uśmiech a następnie usiadłam na krześle które gestem ręki wskazał mi Kryspin. Okropnie się nudziłam, Kryspin gadał coś do piłkarzy po niemiecku czego kompletnie nie rozumiałam przez co podwójnie się nudziłam, siedziałam rozglądając się wokoło, po minach piłkarzy mogłam wywnioskować że to co przedstawia Kryspin jest naprawdę mało interesujące.W pewnym momencie zadzwonił mój telefon, szybkim ruchem zerwałam się jednak zapominając że znajduje się on na moich kolanach, spadł na ziemię z ogromnym hukiem rozpadając się na wszystkie możliwe części, spojrzałam na Kryspina który który przewrócił oczami i wypuścił powietrze powstrzymując się przed wybuchnięciem, spojrzałam w stronę piłkarzy którzy patrzyli na mnie z politowaniem jak by wiedzieli co może oznaczać zły Kryspin, jedynie Piszczek zaczął się śmiać pod nosem, uśmiechnęłam się nieśmiało, powiedziałam tylko ciche "przepraszam" a następnie zaczęłam zbierać i składać mój telefon w całość. Przed następną godzinę siedziałam prawie bez ruchu aby znowu nie zwracać na siebie szczególnej uwagi, chociaż mimo tego co chwilę jakiś piłkarz patrzył w moją stronę jak by oczekiwał zrobienia znowu czegoś głupiego w moim wykonaniu. Kryspin zakończył swoją gadkę i wszyscy zaczęli się zbierać, postanowiłam poczekać aż wszyscy wyjdą i wtedy swobodnie się ulotnić, jednak jeden z piłkarzy zaczął coś mówić po polsku w stronę Kryspina.
- Robimy dzisiaj małe przyjęcie u mnie może wpadniesz? wraz ze tą małą? - powiedział zwracając się w moją stronę. Szczerze mnie zirytował, ja mam imię a poza tym powiedział to w taki sposób jak bym była jakimś dodatkiem do Kryspina.
-No pewnie że wpadniemy, Lenka ostatnio lubi takie imprezki - powiedział Kryspin, patrząc na mnie ze swoim szyderczym uśmiechem, uśmiechnęłam się sztucznie, panowie zaczęli ustalać szczegóły a ja postanowiłam jak najszybciej opuścić to pomieszczenie. Idąc korytarzami, szukając drogi do wyjścia zastanawiałam się nad wymówką jaką mogła bym użyć aby zostać w domu dzisiejszego wieczoru, wychodząc z budynku wpadł mi do głowy świetny plan. Czekając na Kryspina przy jego samochodzie postanowiłam napisać smsa do Sary, wyjęłam telefon z torebki i wystukałam następującą treść " powtórka z wczoraj jak najbardziej ! tylko wcześniej coś załatwię, spotkajmy się o 22 przed tym klubem co ostatnio " wysyłając zobaczyłam Kryspina zbliżającego się w stronę samochodu, schowałam telefon do kieszeni i wsiadła do samochodu. Przez całą drogę milczałam, nadal nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Poczułam wibrację swojego telefonu, wyciągnęłam go z kieszeni a następnie odczytałam wiadomość " już nie mogę się doczekać, będę na pewno ! " uśmiechnęłam się pod nosem.
-Impreza zaczyna się o 18, więc przyjadę po ciebie o 17.30 - odezwał się Kryspin, podjeżdżając pod blok.
-Okej będę czekać - uśmiechnęłam się lekko, i wysiadłam z samochodu kierując się w stronę drzwi wejściowych, uśmiechałam się do siebie, miałam genialny plan i musiałam zrobić wszystko aby wypalił, w myślach dopracowywałam każdy szczegół aby wszystko się udało. Weszłam do mieszkania, od razu udałam się do mojego pokoju, dochodziła 16 więc miałam ponad półtorej godziny aby się przygotować, wzięłam szybki prysznic, następnie stanęłam przed szafa z ogromnym znakiem zapytania dotyczącym mojego ubioru, chciałam wyglądać wspaniale ale tak też się czuć, po kilkunastu przymiarkach udało mi się coś wybrać, zrobiłam lekki makijaż oraz wysuszyłam i ułożyłam włosy. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, od dawna nie widziałam siebie takiej zadowolonej, pełnej radości i optymizmu. Mimo że nie byłam pewna czy aby na pewno uda się dzisiejszy wieczór uśmiech nie schodził mi z twarzy. Wyszłam na balkon aby się trochę przewietrzyć, patrzyłam na to miasto, ludzi oraz dzieci, jestem tutaj zaledwie kilka dni a czuje się o wiele lepiej niż w Polsce, mimo tego że tęsknie za bratem, Blanką i Kacprem to czuję jak bym odnalazła dawną siebie, tą dziewczynę którą byłam przed wypadkiem rodziców, roześmianą i optymistycznie nastawioną do życia, zero smutku, płaczu i użalania się nad sobą i swoim losem, tak, ta wersja o wiele bardziej mi się podobała i tego postanowiłam się trzymać. Zauważyłam samochód Kryspina podjeżdżający pod mieszkanie, zabrałam swoją torebkę, przeczesałam lekko włosy ręką i zeszłam po schodach, zamknęłam drzwi na klucz a następnie wsiadłam do samochodu. Zdziwił mnie lekko Kryspin, ubranego w koszulę i marynarkę, zastanawiało mnie gdzie on się przebrał, przecież nie było go w domu, jednak wolałam nie pytać, szczerze to nie obchodziło mnie to za bardzo. Jadąc po drodze mijaliśmy klub w których byłam ostatnio z Sarą, na sam jego widok uśmiechnęłam się pod nosem. Po 20 minutach byliśmy na miejscu,wysiadłam z samochodu a moim oczom ukazał się piękny, duży dom, do którego prowadziła wąska alejka ozdobiona kwiatami po obu stronach, szłam zaraz za Kryspinem a drzwi otworzył nam Piszczek zanim zdążyliśmy zapukać. Weszliśmy do środka gdzie od razu można było dosłyszeć głosy piłkarzy rozmawiających po niemiecku, czułam się trochę nieswojo jednak mam być tutaj tylko chwilę więc myślę że dam radę. Zostałam porwana przez żonę Łukasza - Ewę do kuchni gdzie siedziała blondynka jak się okazało nazywała się Agata i była żoną Kuby Błaszczykowskiego, obie panie się przyjaźniły więc przy każdej takiej okazji spędzały razem czas jednocześnie pilnując swoich mężów oraz ich kolegów. Siedziałam razem z nimi jakieś dwie godziny, były naprawdę miłe albo przynajmniej się starały jednak nie byłam dziś zbyt przyjazna do rozmów więc odpowiadałam im pojedynczymi słowami albo po prostu przytakiwałam i uśmiechałam się.
Nerwowo spoglądałam na zegarek wiszący na ścianie oraz piłkarzy którzy znajdowali się w salonie, w pewnym momencie Kryspin udał się po coś do samochodu, zauważyłam również Piszczka kierującego się w stronę schodów prowadzących na górę, w końcu, to była moja szansa wyrwania się stąd.
-Przepraszam, mogła bym skorzystać z łazienki ? - spytałam nieśmiało.
-Oczywiście, po schodach a następnie w prawo - odpowiedziała z uśmiechem Ewa.
Natychmiast wstałam i czym prędzej udałam się na górę, najwyraźniej miałam dzisiaj szczęście ponieważ właśnie z wtedy z pokoju wyszedł Łukasz, uśmiechnęłam się na jego widok, mijając go chwyciłam jego rękę i zaciągnełam go łazienki zamykając drzwi na klucz.
-Ej mała, ja mam żonę - powiedział lekko zszokowany.
-Proszę cię, ja nie chce cię zgwałcić, spokojnie, mam sprawę i liczę że mi pomożesz - popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem.
-A co za to będę miał ? - zapytał unosząc jedno brew do góry.
-Dziękuje ode mnie, a poza tym należy mi się za to że się ze mnie wyśmiewałeś cały czas. Pomożesz czy nie?
-No dobra mów - powiedział opierając się o szafkę.
-A więc, chodzi o to abyś zatrzymał tutaj Kryspina do rana, a najlepiej upił go żeby spał.- powiedziałam zagryzając wargę.
-Aha, ciekawe, a ty wtedy będziesz w ? - powiedział krzyżując ręce na piersi.
-W klubie, obiecałam przyjaciółce że przyjdę, nie mogę jej teraz tak zostawić.
-A co powiesz Kryspinowi ? -
-Coś wymyślę, ból głowy, brzucha, zęba, ręki, mdłości, zawroty głowy, cokolwiek, z tym sobie poradzę ale muszę mieć pewność że nie wyjdzie on stąd przed 4. - powiedziałam na jednym oddechu, chciałam jak najszybciej załatwić tę sprawę.
-Myślę że da się zrobić - powiedział po krótkim namyślę.
-Naprawdę ?! - spojrzałam na niego z ogromnym uśmiechem.
-Ale czekaj, dlaczego prosisz o to właśnie mnie ?
-Bo tylko ciebie znam lepiej, jesteś polakiem więc przynajmniej się z tobą dogadam a poza tym impreza jest u ciebie.
-Dobra niech stracę, zgadzam się, ale pod jednym warunkiem, nie upijesz się, wrócisz przed 4, będziesz rozsądna. - powiedział grożąc mi palcem przed oczami.
-To są 3 warunki, ale tak zgadzam się na wszystkie.
-No to mamy umowę, a teraz zmykam wprowadzać nasz plan w życie.
Piszczek otworzył drzwi łazienki, upewnił się czy nikogo nie ma a następnie zniknął na schodach, zamknęłam z powrotem drzwi, spojrzałam w lustro, byłam strasznie podekscytowana, teraz wystarczy poudawać i za parę chwil znowu będę tańczyć i bawić się w klubie, powoli wypuściłam powietrze. Wyszłam z łazienki kierując się w stronę schodów na których spotkałam Kryspina, postanowiłam wykorzystać okazję.
-Dobrze że cię widzę, wiesz chyba pójdę do domu, jestem zmęczona i okropnie boli mnie głowa - powiedziałam z grymasem na twarzy masując palcem skroń.
-Odwieźć cię ? - spytał.
-Nie trzeba, znam drogę a świeże powietrze dobrze mi zrobi. - uśmiechnęłam się lekko w jego stronę.
-Uważaj na siebie, ja nie wiem o której wrócę - powiedział po czym pocałował mnie w czoło i udał się na górę. Ta teraz to uważaj na siebie i słodki buziaczek a rano to chciał mnie zabić no ale cóż, chyba muszę się do tego przyzwyczaić, pożegnałam się z Agatą oraz Ewą mówić im to samo co Kryspinowi, z piłkarzami się nie żegnałam, zresztą i tak nie zauważyli jak wychodziłam, uśmiechnęłam się jedynie do Łukasza na znak tego że udało mi się i teraz wszystko zależy od niego. Nie myślałam że pójdzie tak łatwo, zadowolona wyszłam z domu Piszczków kierując się w stronę klubu, dobrze zapamiętałam drogę więc nie miałam większych problemów z trafieniem. Na miejscu byłam około 22. Z daleka widziałam czekającą przed klubem Sarę, podeszłam do niej i przytuliłam na powitanie, może to dziwne ale trochę tak jak by stęskniłam się za nią.
-To co idziemy ? - powiedziała, biorąc mnie za rękę po czym razem weszłyśmy do klubu.
Ponownie było ogromnie dużo ludzi, wszyscy pili, palili i tańczyli jak szaleni, od razu z Sarą zamówiłyśmy po drinku a następnie udałyśmy się na parkiet gdzie po raz drugi czułam się wspaniale, tym razem nie piłam dużo, chciałam po prostu się zabawić a nie upić dlatego też większość czasu spędziłam po prostu tańcząc, około 3 nad ranem moje nogi odmówiły posłuszeństwa więc postanowiłam wrócić do domu, pożegnałam się z Sarą która świetnie się bawiła i nie zamierzała przestać. Zamówiłam taksówkę, po 30 minutach byłam w domu, mimo że nie było Kryspina, zachowywałam się cicho, zdjęłam buty i ruszyłam po ciemku w stronę schodów, nagle zaświeciło się światło które okropnie raziło moje oczy, zobaczyłam Kryspina opierającego się o ścianę i patrzącego w moją stronę, miałam ochotę zapaść się pod ziemię, moje serce tak strasznie waliło że miałam wrażenie że je słyszę, panowała cisza, patrzyłam w stronę Kryspina nie wiedząc co powiedzieć, on również się nie odzywał, atmosfera robiła się coraz bardziej napięta, z nerwów zaczął boleć mnie brzuch, miałam wrażenie że zaraz zemdleje.
-Spakuj wszystkie swoje rzeczy, jutro o 20 mamy samolot do Londynu. - powiedział oschle kierując się w stronę schodów.
-Ale jak to do Londynu ? - patrzyłam na niego z niedowierzaniem.
-Nie jestem już menadżerem Borussii, dostałem nową posadę w Londynie więc tam się przeprowadzamy. - najwyraźniej nie chciał udzielać odpowiedzi na następne pytania bo od razu poszedł do swojego pokoju. Byłam zdezorientowana jak również zła ponieważ nie dostałam żadnego racjonalnego wyjaśnienia tej sprawy. Udałam się na górę, wzięłam szybki prysznic cały czas myśląc o tym co powiedział Kryspin, założyłam dresy, koszulkę oraz bluzę, wyszłam na balkon, w mojej głowie pozostało wiele pytań na które nie znałam odpowiedzi, dlaczego Kryspin tak nagle zmienił pracę i z dnia na dzień musimy się przeprowadzić? Oparta o barierkę patrzyłam jak Dortmund budzi się do życia, jak wstaje słońce, jak ludzie wracają z imprez lub z pracy, nie chciałam zostawiać tego miejsca, po raz pierwszy zaczynałam się czuć szczęśliwa w miejscu w którym się znalazłam, mimo że nie nawiedzę tego kraju naprawdę mogłabym tutaj mieszkać, podobało mi się tutaj, poznałam Sarę, z którą podczas tylko kilku dni ogromnie się zżyłam, poznałam tych nieszczęsnych piłkarzy, jednak wydawało mi się że mogłabym ich polubić, mogłabym nawet nauczyć się tego cholernego języka, ale teraz to wszystko stało się nie ważne, znowu muszę wyjechać, znowu pożegnania i kolejne łzy. Dlaczego zawsze gdy zaznam choć trochę szczęścia ktoś mi je odbiera, czy ja naprawdę jestem stworzona tylko i wyłącznie do smutku i cierpienia? - myślałam nad tymi wszystkim rzeczami a po moim policzku spłynęła łza...
_____________________________________________________________________________
udało się ;) napisałam w końcu ten nieszczęsny rozdział którego nie mogłam skończyć.
mam nadzieję że się spodoba, następny pojawi się może w weekend tak myślę xd
naprawdę o wiele łatwiej piszę się jeśli wiem że ktoś to czyta i komuś się podoba tak że zachęcam do szczerych opinii na temat rozdziału jak i całego opowiadania ;)
Boski <3
OdpowiedzUsuńciekawi mnie dlaczego Kryspin zmienia prace
może to ze względy na Lene?
Nie moge sie doczkać następnego i kiedy do akcji wkroczy Szczęsny ;)
właśnie muszę dopracować wątek z tą zmianą pracy bo mam lekki dylemat ;)
Usuńaaa Szczęsny pojawi się już w następnym rozdziale ;* ;)
No,no,no jestem ciekawa spotkania głównych bohaterów.:P rozdział fantastyczny. Piszczek najlepszy . Czekam na kolejny. :P
OdpowiedzUsuńświetny czekam na kolejny !!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie : http://obiecajzetymrazemnieodejdziesz.blogspot.com/ i http://pilkanoznacalymzyciem.blogspot.com/ komentarze mile widziane
świretny juz nie moge doczekaćsie nastepnego w koncu Wojtek sie w nim pojawi ;*
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba twój blog ;)
OdpowiedzUsuńDopiero dzisiaj natrafiłam ale nadrobiłam wszystko ;P
Czekam na kolejne rozdziały <3
cieszę się że w końcu pojawi się Wojtek <3
OdpowiedzUsuńa tak w ogóle świetny blog i mam nadzieję że szybko pojawi się nowy rozdział ;)
zapraszam do siebie http://livee-love-laaugh.blogspot.com/
przeczytałam wszystko i stwierdzam, że lubię Kryspina... i jakoś tak pasuje mi do naszej bohaterki, fajnie by było jakby się spiknęli, on jest taki opiekuńczy i w ogóle jakoś tak sobie go wyobraziłam... chociaz pewnie masz inne plany sądząc po nagłówku, ale mimo to ja będę team Kryspin! :D
OdpowiedzUsuńa tak w ogole to zapraszam tez tutaj jestem-powietrzem.blogspot.com ;)
Usuń